Pierwszy pełny dzień na Łotwie, słoneczny i ciepły. Przejazd pociągiem do Kemeri, 40 km na wschód od Rygi. Podróż zajmuje godzinę, tempo dobre, warunki przyzwoite. Bilet można kupić na stacji lub w pociągu.
W Kemeri wiosenne porządki. Ludzie w różnym wieku porządkowali śmieci z trawników i ścieżek, gdzieś z samochodu grała głośno dyskotekowa muzyka, na kilku ogniskach paliły się liście i połamane gałęzie. Małe dzieci bawiły się w ruinach spalonego domu. Ślady uzdrowiskowej przeszłości miasteczka to rozległy park i kilka starzejących się budynków. Jeden z nich (bardzo długi pałac) jest właśnie odnawiany. Można też spróbować wody siarkowej prosto ze źródła.
Kemeri leży na skraju parku narodowego 'Kemru nacionalais parks'. Park obejmuje jeziora i tereny podmokłe. Punkt informacyjny parku znajduje się blisko miasteczka. Krótka (ok 500m) ale ciekawa ścieżka przyrodnicza przy samym punkcie informacyjnym, druga propozycja to około 5-6 kilometrów do jeziora Slokas.
Można jeszcze objechać na rowerze inne większe jezioro (trasa ok 22km). Rowery dostępne są np. na stacji kolejowej, aby je pożyczyć trzeba zarejestrować się w systemie BalticBike.lv podając między innymi numer karty kredytowej. Może ma to sens bo rowery w tym systemie dostępne są również w kilku innych miejscach w Rydze i Jurmala, ale nie miałem karty kredytowej więc pozostał mi spacer.
Przeszedłem cześć ścieżki w pobliżu jeziora Slokas i udałem się nad morze. Wreszcie dotarłem do bałtyckiej plaży. W niektórych miejscach zaraz za plażą były domki letniskowe, w pozostałych miejscach las sosnowy. Pełne słońce, szum morza...wystarczy położyć się na piasku, zamknąć oczy i...relaksss
Długi spacer wzdłuż łotewskiego wybrzeża zakończyłem w miejscowości Vaivari. Patrzę na mapę, wychodzi na to, że tego dnia przeszedłem ponad 20 km...czy było warto...tak, chyba tak