Przy dobrym tempie w dwa dni w Budapeszcie mozna zobaczyc wiele. Przyjemnie odkrywac restauracje, winiarnie (borozo) i kawiarnie, do ktorych rzadko zagladaja turysci. W Budzie i Peszcie mozna takie znalezc nawet w samym centrum. Nie zachecaja kolorowymi afiszmi czy wystawnym wnetrzem. Na przyklad kawiarenka zaraz za mostem Malgorzaty, po stronie Budy przy ruchliwej ulicyj, gdy weszlismy tam poraz pierwszy nie bylo nikogo oprocz barmanki, dobra kawa esspreso 130 Ft. Drugi raz blizej wieczora tylko jeden stolik wolny, dym papierosowy tym razem bardzo dobre biale wino z butelki 110 Ft/100ml, biale wino z dzbanka 60 Ft/100ml juz nie takie dobre i nie schlodzone.
Albo zaraz obok dobrego hotelu malenka winiarnia. Tu oprocz miejscowych trafilo sie kilku mlodych turystow, ale bez odkrywczego zapalu. Zamiast miejscowych trunkow wybieraja piwo jakiejs globalnej marki. A my idziemy sladem tubylcow. Wbudowane w blat 3 walcowate naczynia na wino, dwa wypelnione bialym, jedno czerwonym trunkiem. Pani nalewa wino aluminiowym czerpakiem przypominajacym lyzke wazowa ale zakonczonym 100ml kubkiem.
Egri Kerfankos, Resling i Muskat. Wszystkie dobrze schlodzone i smaczne - 600 Ft/litr (9 PLN !!!). Najpierw pijemy samo wino, pozniej nasladujac Wegrow dolewamy do wina wode sodowa – znakomita mieszanka na upalne dni.
Wreszcie probujemy gulasz i przy okazji zupe serowa. Wyborne i syte gdzies na ulicy Akacfa. Lokal podzielony na dwie czesci, pierwsza sala nastawiona na turystow, menu w jezyku angielskim, proba aranzacji wnetrza w stylu starego tramwaju, zupy 500Ft, drugie dania powyzej 1000 Ft. Druga czesc to stolowka/jadlodajnia, kilku osobowe grupy ludzi w biurowych strojach pojawiaja sie i znikaja w drugiej sali. Do wyboru dwa zestawy oznaczone literami A i B oraz opisane ciagiem niezrozumialych slow. Po zjedzeniu zupy dowiadujemy sie, ze moglismy zamowic zestaw w cenie 630 Ft. Niestety jestesmy juz najedzeni.