Dwa nastepne dni chodzilismy dolinami i grzbietami porosnietych Bukami gor, czasami wychodzilismy na polanych, z ktorych obserwowalismy rozlegle gorskie panoramy. Weszlismy tez na najwyzsze lokalne wzniesienie – Godeanu 1656 m n.p.m. (to drugiego dnia). Okazalo sie, ze trafilismy bardzo dobrze. Oprocz spokoju i przyrody w poblizu znajdowaly sie pozostalosci miasta Dakow zajetego na poczatku II w. n.e. przez Rzymian (Fetele Albe) oraz bardzo dobrze zachowane (albo w duzej mierze odtworzone) miejsce kultu starozytnych Dakow (Sarmizegetusa Regia).
Mijalismy tez male wioski, polozone na wzgorzach. Drewniane ploty, stodoly, charakterystyczne kopce siana i malowane krzyze. Krowy i klacz ze zrebakiem na srodku waskiego szlaku. W jednej z takich wiosek zostalismy zaproszeni na nocleg. Ukrainka i maz Rumun ok 45-50 lat odchowane dzieci rozjechaly sie po Europie (corka i syn w Hiszpania, druga corka we Wloszech), a my pojawilismy sie na chwile na ich miejsce. Wachalismy sie troche, nie bylo jeszcza tak pozno, zeby koniecznie zostawac, poza tym do namiotu nie mielismy daleko, ostatecznie jednak zdecydowalismy, ze skorzystamy z zaproszenia.
Zostalismy znakomicie przyjeci, syta kolacja z surowa slonina, cebula i serem a to mail byc tylko wstep do grilla z miesem z wlasnego uboju, ale nie dalibysmy juz rady i za te druga czesc podziekowalismy. Odrobina samogonu, ciasto z jagodami i dzem malinowy na deser. Powtorka na sniadanie zamiast sloniny cieple kielbaski przypominajace w smaku nasza biala kielbase.
Simion pracuje przy wyrebie lasu, do sciagania drzew z lasu uzywa koni, ktore sami hoduja. Ma wlasna ekipe i calkiem dobrze zarabia. W domu jest tylko w sobote i niedziele, miejsce wyrebu jest w gorach ok 15 km d domu i trudno by bylo codziennie tam dojezdzac. Opowiadaja ja to jeszcze niedawno nie bylo drogi, ani telefonu. Ludzie z sasiednich wiosek zapraszali sie na wzajem doniosle krzyczac. Krzykiem dawali tez znac rodzinie, ze wracaja do domu.
Mielismy juz mape, tzn. zdjecie mapy i nastepnego dnia wybralismy sie do Sarmizegetusa Regia. Poprzedniego dnia widzielismy juz Fetele Albe, z miasta Dakow pozostalo niewiele, fragmety murow zarosniete juz lasem. Sarmizegetusa Regia to miejsce znacznie bardziej okazale, rozlegle, wpisane na swiatowa liste dziedzictwa kulturowego.
Nastepnie slabo oznaczonym szlakie wspielismy sie na grzbiet i dalej na najwyzszy szczyt w okolicy. Chwile przed zmrokiem wrocislismy na miejsce biwaku. Namiot stal, plecaki zostawione w pobliskim garazu rowniez obecne, nawet ktos zadbal o rzeczy suszace sie na plocie i powiesil je troche wyrzej tak aby psy i biegajace wolno swinie nie ocieraly sie o nie.