Chcielismy zatrzymac sie w niewielkiej miejscowosci najlepiej wiosce, nie zbyt daleko od Devy, w gorach tak aby mozna bylo troche pochodzic. Patrzac na mape zwracalismy szczegolna uwage na miejsca gdzie droga sie konczy, to miala byc zapowiedz naprawde mialej i rzadko odwiedzanej miejscowosci. Wszystkie warunki spelniala miejscowosc Gradistea de Munte.
Najpierw busem do Orastie, tam kawa, piwo i zakupy na kilka dni w gorach. Gdyby nie kilka osob czekajacych na autobus dworzec wygladalby na opuszczony. Na tylach dworca bazar oraz chylaca sie ku bankructwu garbarnia, na chodniku i ulicach zadbane psy, bez obrozy wygladaja na bezpanskie ale kto wie. Niedaleko kolorowe cyganskie domy, co jakis czas przejezdzaja woz zaprzezony w konie. Male dziewczynki urzadzily sobie zabawe przy smietniku, wchodza do srodka wyrzucaja na zewnatrz jakies kartonowe opakowania.
Wedlug czekajacych autobus mial przyjechac za ok 30 minut, przyjechal jednak po ok 2 godzinach. Okazalo sie rowniez, ze autous dojezdza tylko do Costesti. Jeszcze 8-9 km stopem i jestesmy na miejscu. Chcielismy rozbic namiot na terenie jakiegos gospodarstwa, tak aby bez obaw wychodzic na calodniowe wycieczki. Ostatecznie rozbilismy sie przy zakolu rzeki.
Kierowca z samochodu, ktory nas tu podwiozl zapewnial, ze bez obaw mozemy zostawic tu namiot na czas wedrowki.