Geoblog.pl    medasmic    Podróże    Wietnam Północny w 12 dni | 2019    Meo Vac - bardzo długi dzień
Zwiń mapę
2019
12
lis

Meo Vac - bardzo długi dzień

 
Wietnam
Wietnam, Meo Vac
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 9777 km
 
Budzę się chwilę po 6:00, plan "wschód słońca w punkcie widokowym". Wzdłuż głównej drogi w kilku miejscach widzę przygotowania do świniobicia, czarne świnie przeciągnięte gdzieś przy krawędzi krawężnika. Do punktu widokowego dojeżdżam już po wschodzie słońca, światło do zdjęć jest nadal wyśmienite.

Kończy mi się paliwo, wracam sposobem podpatrzonym u miejscowych, bez silnika na luzie. Taki sposób jazdy nawet mi się spodobał, przyjemnie bez stukotu silnika, prawie jak na rowerze, kilka razy tak jeszcze zjeżdżałem. Przed jedną z chat kręci się już jakaś dziwna impreza (a jest dopiero 9-ta rano). Zatrzymał się kawałek dalej i przyglądam się muzykantom, zapraszaj mnie do siebie, częstują wódką z kukurydzy i grają. Przy pozostałych stolika same kobiety, siedzą i jedzą cos z misek, może nie jedzą, w każdym razie są kobiety i plastikowe miski. Muzykanci grają na prostych trąbkach, ja nagrywam dźwięk. Jeden z grajków wziął instrument podobny do kobzy (ale bez miecha), zaczął grać i tańczyć, posiedziałem jeszcze chwilę.

Hostel, śniadanie i wypadałoby przejść się trochę po okolicy, trasa od braci za długa, wybieram, krótki spacer wokół jednej góry przy Meo Vac, nic szczególnego. Chciałem jeszcze zobaczyć początek trasy proponowanej przez braci, pojadę tam na skuterze. Po drodze bułka z pokrojona parówką w małej piekarence, wypieki to nie jest mocna strona wietnamskiej kuchni...na poprawienie smaku zupa pho w restauracji przy bazarze, zupa była trochę inna niż zwykle, jakieś lokalne rośliny w środku, najlepsza na całej trasie :)

W dużym białym namiocie obok restauracji ceremonia pogrzebowa, każdy żałobnik ma na sobie coś białego, opaska na głowie to podstawa, u niektórych biała tunika przykrywająca tułów, czasami przeciągnięta do kolan, przy miarowym biciu bębna i talerzy (nagrałem) odbywała się inscenizacja ruchami przypominająca indiańska tańce, ciekawe doświadczenie.

Jadę na początek trasy proponowanej przez braci, jeszcze nie wyjechałem, a tu kolejna ceremonia, tym razem o nieznanym celu, jeszcze w miasteczku, środkiem ulicy szybkim korkiem idzie grupa ludzi, kobiety jak zwykle ubrane kolorowo, mężczyźni grają na instrumentach i niosą jakieś słomiane plecionki. Było już po 14-tej a przede mną jeszcze 70km do Du Gia i jeszcze ciekawość tego treku, więc nie dowiedziałem się już o co w tym marszu chodziło i nawet jednego zdjęcia nie zrobiłem.

W każdym razie działo się w tej wiosce i okolicach...

Przejechałem na początek trasy, cały czas asfalt ale przez coraz mniejsze wioski, fajne widoki, z relacji braci wynikało, że początek jest słabszy a później będzie coraz ciekawiej, mniejsze wioski i więcej natury.

Z Meo Vac wyjechałem późno, nie łudziłem się nawet, że uda mi się dotrzeć do celu przed zmrokiem. Faktycznie dotarłem chyba około 18:30 ponad godzinę po zmroku. Trasa urozmaicona, najpierw w dół, później płasko, następnie dosyć długi podjazd z fajnymi widokami (niestety już się ściemniało) następnie łagodny zjazd do Mau Due, chwilę po przejechaniu miasteczka, pola i rolnicy przy zbiorach, zdjęcia zrobione z daleka, ale jeśli się dobrze przyjrzeć widać drobne snopki (trudno powiedzieć jakie to zboże).

Zdjęcie w Mau Due zrobione o 16:56, teraz widzę, że to była dopiero połowa drogi, do przejechania pozostało 35 km.

Za miasteczkiem pod górę, rozległe pola tarasowe schodzące do rozległej doliny, ostatnie zdjęcia o 17:18. Robi się już naprawdę ciemno, za to księżyc jest w pełni, lekko rozświetla ten górski krajobraz, nadal pod górę droga coraz bardziej kręta, widać już tylko zarys odległych wyższych gór i księżyc...robi się naprawdę klimatycznie, chociaż chciałoby się to widzieć w dzień.

Jeszcze jeden rozjazd (Lang Khac), trzeba uważać, żeby nie zgubić drogi, dodatkowe kilometry nie są już dzisiaj potrzebne...zatrzymuje się przy niepozornym skrzyżowaniu, konsultuję z google maps okazuję się, że to tu trzeba odbić z głównej drogi. Ile jeszcze...14km, płasko pod górę, później z górki, ostatnie kilometry pomimo ciemności pokonuję z prędkością blisko 50km/h, szybko, tak jak lokalsi, Błądze po Du Gia, nie ten hostel wpisałem w mapę. Przed 19:00 docieram do hostelu. Oprócz skuterów na parkingu stoi nowa terenowa Toyota - szef ma 3 takie hostele jeden obok drugiego.

Kolacja o 19:00 obfita ale, trochę głośno, nie mam juz dzisiaj na nic siły, prysznic i sen (faktycznie gdy się jest naprawdę zmęczonym hałas nie przeszkadza). Przy kolacji pojawiło się nowe słowo sad water :) zamiast happy water..

Myślę sobie, że wcześniej niż o 12:00 nie chcę jutro wyjeżdżać, rano chciałbym bez pośpiechu zobaczyć okolicę...
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (12)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
medasmic
Michał Mędasik
zwiedził 5% świata (10 państw)
Zasoby: 56 wpisów56 27 komentarzy27 341 zdjęć341 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
05.11.2019 - 18.11.2019
 
 
29.04.2011 - 03.05.2011
 
 
21.08.2008 - 25.10.2008